Modą interesowałam się od zawsze.
Jako przedszkolak wybrzydzałam, że rajstopy nie pasują do sukienki i nie wyjdę
tak z domu, a w podstawówce dzień wcześniej starannie przygotowywałam cały strój,
aby uniknąć porannych dylematów. Jako nastolatka chyba trochę pogubiłam się w
modzie... Kiedy oglądam swoje zdjęcia w buciorach na koturnie i białych
podkolanówkach, z odkrytym pępkiem, i kolorowymi pasemkami zrobionymi maskarą na
włosach, mam ochotę zapaść się pod ziemię:) ale rzeczą ludzką jest
błądzić, dlatego po kryzysowych latach i poszukiwaniu własnego stylu zaczęłam
sama „projektować” ubrania. Moje mniej lub bardziej udane pomysły z wielką
cierpliwością i zrozumieniem realizowała Babcia-krawcowa z zawodu!
Moja własna „przygoda” z szyciem
zaczęła się prawie dwa lata temu. Po szaleńczej pracy w korporacji znalazłam
się na bezrobociu i postanowiłam zrobić coś dla siebie. Nie zastanawiałam się ani
chwili, kiedy w Internecie znalazłam weekendowy kurs kroju i szycia. Zapisałam
się na następny dzień! Zakupiłam nici, nożyczki, szpilki i igły oraz kilka
różnokolorowych materiałów i „ruszyłam do boju”.
Na pierwszych zajęciach Pani Maria
(prowadząca zajęcia) kazała mi wybrać z „Burdy” spódnicę, która mi się podobała.
Później wymierzyła mnie dokładnie, aby określić rozmiar, który miałam
przekalkować. Przez cały dzień z wypiekami na twarzy wycinałam wykroje,
prasowałam materiały, fastrygowałam, mierzyłam, a następnie zasiadłam przy
maszynie do szycia i … zaczęłam szyć! Mimo, że nigdy w życiu tego nie robiłam…
Kiedy szyłam krzywo Pani M. kazała
mi pruć i zaczynać od nowa, powtarzając że to najlepszy sposób na naukę. Tak
powstała moja pierwsza w życiu własnoręcznie uszyta spódnica, która wisi w
mojej szafie na honorowym miejscu i napawa mnie dumą, za każdym razem kiedy ją
ubieram, a jakaś koleżanka powie, że „fajna” i zapyta gdzie ją kupiłam:)
Od tego czasu szyję sporo. Są tygodnie kiedy z braku czasu nie uda mi się stworzyć niczego nowego, ale przychodzą i takie (głównie weekendy) kiedy szyję od rana do wieczora, nie mogąc się doczekać kiedy wreszcie ubiorę moją nową kreację:)
Szycie wymaga czasu, cierpliwości i skupienia. Bywa, że staje się żmudne i męczące, ale w gruncie rzeczy przynosi mi relaks i dużo radości. Tych kilka godzin spędzonych przy maszynie do szycia, z kubkiem dobrej kawy i ulubioną muzyką w tle pomaga mi miło spędzić czas, ale przy okazji ubrać się za naprawdę małe pieniądze. Fakt, że na początku musiałam w to trochę zainwestować, kończąc odpowiedni kurs i kupując różne akcesoria krawieckie, ale myślę że było warto! (Maszynę do szycia kupili mi Rodzice, za co serdecznie Im dziękuję!!!)
Na moim blogu prezentuję ubrania, które szyję sama (czasami z pomocą babci) oraz takie które okazyjnie kupuję w sklepie, a później przerabiam. Zaglądajcie do mnie często, komentujcie, piszcie o swoich inspiracjach i co najważniejsze szyjcie! Żeby fajnie i kobieco się ubrać nie trzeba mieć nie wiadomo ile pieniędzy! Wystarczy trochę cierpliwości i kreatywności:) Zachęcam Was do tego!
aga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz